To chyba najważniejszy przedmiot na pierwszym roku.
Wykładany jest przez 3 semestry i kończy się egzaminem.
Wykłady - zmienił się prowadzący katedrę, więc nie mam pojęcia jak będą teraz wyglądać (ale chętnie kiedyś Was odwiedzę i się dowiem, ach ta ciekawość... :D ). U nas wykłady nie były obowiązkowe, bardzo fajnie prowadzone - było ciekawie i zabawnie :)
Ćwiczenia - zmora wielu studentów. Odbywają się na prosektorium chyba 2 razy w tygodniu. Na pierwszych ćwiczeniach będziecie przydzieleni do poszczególnych prowadzących, z którymi będziecie mieć już wszystkie następne zajęcia. Prowadzących jest 7.
Na ćwiczeniach siadacie na niewygodnych, metalowych stołkach przy stołach prosektoryjnych i słuchacie prowadzącego/robicie jakieś notatki. Czasami można zostać trochę po zajęciach i na szybko zrobić zdjęcia preparatów, żeby mieć z czego się przygotować na kolokwium. Każdy większy dział kończy się kolokwium, niektórzy prowadzący dodatkowo odpytują ustnie co zajęcia.
Kolokwia - na pierwszym roku jest ich 4, obejmują działy: osteologia, kończyna piersiowa, kończyna miedniczna, głowa i początkowe odcinki ukł oddechowego i pokarmowego. Na drugim roku macie tylko splanchnologię (chyba 3 kolokwia - splanchnologia ogólna, klatka piersiowa+brzuch, miednica+kończyny).
Osteologia obejmuje tylko kości i jest chyba najbardziej "konkretna" - wiadomo czego się nauczyć i co jest wymagane. Do pozostałych należy znać mięśnie, ich przyczepy, unerwienie, unaczynienie, funkcje, wiedza ogólna i coś tam jeszcze pewnie - ogólnie i tak możecie dostać pytanie z kosmosu. Oczywiście do każdego działu wymagana jest łacina.
Kolokwia przeprowadzane są ustnie - osteologia w gabinecie prowadzącego a pozostałe na prosektorium, trzeba się obyć z preparatami bo dużo jest pokazywania (gdzie leży jaki mięsień, jaki to mięsień, jaki to nerw, co to itp). Na kolokwia wchodzicie w grupkach po 2-3 osoby, w zależności od prowadzącego dobieracie się sami lub jesteście wybierani z tłumu (wychodzi prowadzący i pokazuje kto teraz ma iść z nim).
Egzamin - my mieliśmy ustny, w gabinecie ale teraz wszystko się zmieniło. Egzamin przeprowadzany jest w 2 formach - teoretyczny i praktyczny (szpilki). W tym roku po raz pierwszy przeprowadzony będzie taki egzamin, więc jeszcze nie wiadomo jak to wszystko będzie wyglądać, jaka będzie zdawalność itp - pożyjemy zobaczymy.
Na prosektorium nie można wchodzić z torbami/torebkami/plecakami/kurtkami i innymi takimi. Takie rzeczy należy pozostawić w szafkach przed prosektorium (działają na monety 2zł i 50gr - polecam drugą opcję bo często się psują i nie można kasy odzyskać)
Co jest potrzebne na anatomię?
* fartuch - zwykły, biały, z długim rękawem, nie musi to być fartuch prosektoryjny, może być zwykły, zapinany na guziki (będziecie mogli go później wykorzystać na inne zajęcia jak już się skończy anatomia)
* kości - jeśli ktoś chce, jako pomoce naukowe do samodzielnej nauki w domu, znacznie ułatwiają sprawę :)
Pozostałe przybory potrzebne są dopiero po pierwszym kolokwium (w listopadzie)
* czepek chirurgiczny - można mieć zwykły biały lub też kolorowy/w koty/psy, można mieć też chustę albo cokolwiek innego byle tylko mieć zakryte włosy (a przynajmniej ich większość)
* skalpel (trzonek nr 4 i jakieś jednorazowe wymienne ostrza do niego), penseta (pinceta - najlepiej jakaś dłuższa np 15cm) i opakowanie na te przybory - bardzo dobrze sprawdza się takie pudełeczko od szczoteczki do zębów
* rękawice - też dowolność odnośnie materiału/koloru itp
i to by chyba było na tyle :) jak mi się jeszcze coś przypomni to dopiszę
Tym sposobem szczęśliwie zakończyłam opisywanie pierwszego roku weterynarii, zaraz zaczynamy rok drugi! :D
Czyli Lublin zmienia styl egzaminu kierując się innym miastami :P Cóż, znowu zazdroszczę że pierwszego roku nie spędziłam w Lublinie, bo mięśnie łap i kadłubka bez szpilek i bez przeklętego stopera i biegania między stołami wydają się wersją light.
OdpowiedzUsuńCo ciekawe w Olsztynie nigdy nie trzeba było zakładać czepka, ba nawet włosów nie trzeba spinać, nikogo to nie obchodzi, możesz nawet włosy moczyć w preparacie :P
I znowu lepiej rozdzielone zajęcia - 3h prosektorium raz w tygodniu to koszmar, może pierwsze 1,5h jeszcze jest się efektywnym potem odlicza się minuty do końca.
Ale tego co Ci nie zazdroszczę to to że strasznie męczą z przedmiotów nijakich właśnie typu historia weterynarii. Jak uda mi się przenieść będę Cię męczyć o materiały na drugi rok :P
U nas egzamin z anato jest na drugim roku, więc jeśli byś spędziła u nas pierwszy rok to załapałabyś się na szpilki u nas właśnie :)
UsuńAnatomia 2x w tygodniu jest na pierwszym roku tylko. Na drugim jest już tylko raz i faktycznie tylko się na zegar patrzy :D
Jeśli ktoś przy stole nie miał czepka to prowadząca nie chciała sprawdzać listy, więc u nas to raczej przymus :D Strasznie zwracali na to uwagę.
Możesz mnie męczyć :)
To super! Oby, oby się udało bo marzy mi się Lublin :)
UsuńBardziej stresujące jednak są kolokwia w formie szpilek, egzamin jest dużo prostszy bo jednak dużo szpilek jest wbitych w prościutkie rzeczy.
Czytając Twoje wpisy dochodzę do wniosku że Twoja uczelnia szaleje ze zmianami, na UWMie wygląda wszystko z roku na rok tak samo...
I wybacz że tak wciskam się i komentuję jak to było w Olsztynie, ale sama bloga nie potrafię prowadzić (próbowałam parę razy) :P
Nic nie szkodzi, przyjemnie mi się czyta jak jest w innych miastach - zawsze można mieć jakieś porównanie :D W sumie mało brakowało a sama studiowałabym w Olsztynie, więc wiem co by mnie tam czekało :D
UsuńTak, zmian jest sporo - również na drugim roku ;) w sumie nie wiem czemu oni tak szaleją ale mam nadzieję, że to się uspokoi w najbliższym czasie...
To na szczęście mój pierwszy i jedyny blog i chyba nie wychodzi mi aż tak najgorzej :) Ja za to nie potrafię pisać książki - swoją pracę rzuciłam bo doszłam do wniosku, że jednak nie mam weny, więc bez sensu to ciągnąć :D
A jeśli można wiedzieć: czemu chcesz studiować w Lublinie/zrezygnować z Olsztyna?
Jest wiele powodów ale największym jest odległość, 11 h podróży mnie wykańcza, a muszę być w domu minimum raz na tydzień/2 tygodnie (skomplikowana sytuacja). Poza tym jestem za bardzo rodzinna (można tak to nazwać), za bardzo przeżywam każdy wyjazd tam do Olsztyna, po roku po prostu nie chcę wracać, przez co nie cieszą mnie studia (zostawiłam najbliższą mi osobę samą). Różnie bywa, już i tak teraz kombinowałam by jakoś wracać do tego domu, ale w nowym roku może się okazać że plan mi na to nie pozwala jak i również niestety połączenia komunikacyjne.
UsuńDo Lublina z Krakowa jest mnóstwo połączeń i tylko 4h drogi, po prostu marzenie by wracać do domu nie przejmując się długością podróży.
Micra, zapraszamy więc do Lublina!
UsuńZnam co najmniej dwie osoby, które przeniosły się do nas z Olsztyna i nie żałują!
Doskonale rozumiem, też jestem "rodzinna" i chciałabym jak najczęściej być w domu :)
Usuńraggafaya - chyba znam dokładnie te same dwie osoby co Ty :D
Hej. A nie wiecie czy ciężko przenieść się z innej uczelni do Lublina? Chodzi mi o to czy trzeba spełnić jakieś warunki żeby się przenieść i czy w ogóle dużo takich osób przyjmują? I nie wiecie czy w Lublinie przyjmują osoby z przeniesienia już po pierwszym semestrze?
UsuńSorry że mam tyle pytań ale zawsze marzyłam o studiowaniu wety w Lublinie a niestety się nie udało i chciałabym się przenieść, pewnie jak najszybciej się będzie dało. :) I przy okazji, naprawdę świetny blog, bardzo pomocny, gratulacje! :)
Właśnie jestem w trakcie przeniesienia, nie chcę zapeszać ale chyba będzie pozytywnie :P Na pewno podstawowym warunkiem jest brak warunków oraz zaliczenie roku bądź semestru (znam osobę której udało się przenieść po semestrze z UWM) im szybciej tym lepiej, Twoje szanse wzrosną gdy zaliczysz wszystko bez kampanii wrześniowej, zakładam że studiujesz w Olsztynie? tam o wrzesień nie trudno.
UsuńPrzyjmują tyle osób ile akurat mają miejsc, dlatego sama drżę o swoje miejsce.
A zapomniałabym w statucie jest nadmienione że przy przenoszeniu się na II semestr trzeba osiągnąć pułap punktów pozwalający na dostanie się na uczelnię z rekrutacji. Nie jestem pewna czy jest to tylko teoretyczny zapis
UsuńTak, idę teraz do Olsztyna ale tak średnio chcę mi się spełnić sześć lat na drugim końcu Polski, poza tym jak słyszę ile osób kończy z kampanią wrześniową to aż strach. No i zawsze chciałam studiować w Lublinie ale niestety zabrakło trochę punktów więc mam nadzieje że nie trzeba jednak mieć tyle punktów ile wynosił próg żeby się przenieść już na drugi semestr chyba że jednak tak to dopiero po pierwszym roku ale może wtedy być ciężko. Ale dzięki za informacje, pożyjemy zobaczymy :D
UsuńNie znam nikogo kto przeniósł się w połowie roku, więc nie wiem czy się da :)
UsuńCo do kampanii wrześniowej to w Lublinie też dużo osób na nią trafia, więc chyba nie należy się tym kierować :D
Cześć! Niedawno odkryłam Twój blog :) bardzo mi się podoba a co najważniejsze to mi pomaga (ze stresem szczególnie). Powolutku go chłonę zaczynając od starszych postów. Na razie nie mam pytań, tylko chciałam Ci podziękować :D więc Dziękuję Bardzo ^^
OdpowiedzUsuńProszę bardzo :) bardzo mi miło
UsuńWyszło na to że jednak będę na 2 roku w Lublinie. Może macie jakieś namiary na fajne mieszkanko albo na pokój jednoosobowy?
OdpowiedzUsuńGratuluję! :D
Usuńtutaj masz spamowisko Twojego nowego roku: https://www.facebook.com/groups/159238344266400/
pojawiają się tam różne oferty - od notatek (także tych elektronicznych) po mieszkania :)
a tu masz forum roku:
www.facebook.com/groups/213307668820726/?fref=ts
Napisz do mnie maila (blondynkanaweterynarii@gmail.com) to podam Ci namiary na wolny pokój niedaleko uczelni (ogłoszenie dodał mój znajomy z 4 roku wety, ale nie będę podawać danych na blogu :) )
Mam pytanko co do basenu i wf-u na studiach. Czy basen jest przymusowy? A co się dzieje jak ktoś pływać nie potrafi? Co się robi na basenie? Dziwne pytania od osoby która nie potrafi pływać. Pozdrawiam Iga
OdpowiedzUsuńNa wf będziesz albo na basenie albo na sali - osoby na basen wybierane są losowo, więc nie wiadomo gdzie trafisz :) Zawsze możesz próbować się zamienić z kimś kto na basen chciał iść. Jeśli ktoś nie potrafi pływać to się tego uczy - najpierw w brodziku a później normalnie na basenie - są takie specjalne piankowe makarony, więc powinno być dobrze :) Osoby, które potrafią pływać właśnie to robią na zajęciach :)
UsuńPS: jeśli nie umiesz pływać to może właśnie nadarza się okazja aby się nauczyć? :)
A można zaliczyć w-f na zasadzie uczestnictwa w jakimś obozie w wakacje?
Usuńnie słyszałam o czymś takim, więc raczej nie można...
Usuńszkoda, w Olsztynie był obóz kajakarski dlatego pytam
Usuń